Taizé to francuska wioska w Burgundii, położona między Chalon i Mâcon. Znajduje się tam ekumeniczna wspólnota założona w 1940 roku przez Rogera Schütza, zwanego później bratem Rogerem. Wspólnota ta słynie przede wszystkim z międzynarodowych Europejskich Spotkań Młodych, które odbywają się w wielu europejskich miastach, każdego roku. Z Taizé pochodzi również charakterystyczna modlitwa, która znana jest nie tylko w środowiskach ekumenicznych.
Gdy wysiadłem w Mâcon, 200 kilometrów za Grenoble, pierwszy raz poczułem zapach francuskiej wsi. Z Mâcon do Taizé dojechałem autobusem. Nie zdążyłem nawet zająć się bagażem, gdy ktoś zawołał mnie na wieczorne modlitwy. Słońce powoli zachodziło, zlewając się z polami. Z budynków słychać było śmiechy. Wraz z tłumem radosnej młodzieży udałem się w kierunku kościoła, który wyglądem przypominał drewniany hangar z cerkiewną kopułą i prawosławnym krzyżem. Dostałem do ręki śpiewnik i kartki z czytaniami. Wszedłem do środka.
Wnętrze nie było zdobione prawie wcale. Powierzchnia podzielona była na wiele segmentów, które po czasie modlitwy były oddzielane od siebie dużymi zasuwanymi drzwiami i służyły spotkaniom tematycznym. Kierując się ku centrum kościoła, mijałem setki siedzących, po cichu gaworzących ludzi. Ołtarz zdobiony był wielokolorową dekoracją ze świecami. Wokół było kilka ikon oraz krzyż. Po lewej stronie znajdowało się udekorowane oraz podświetlone tabernakulum. Miejsca te, będąc najjaśniejszymi elementami w półmroku panującym w kościele, skupiały na sobie całą uwagę. Usiadłem w wolnym miejscu, przed ołtarzem, w podłużnej przestrzeni z klęcznikami; zaczęli pojawiać się bracia. Dzwony na wieży wzywały wciąż na modlitwę, a w środku, pośród tysięcy siedzących ludzi, krążyły osoby z kartkami, na których był napis „Cisza” w różnych językach. Po kilku minutach dzwony powoli ucichły, a wraz z nimi uspokoili się ludzie.
Modlitwa z Taizé jest wyjątkową formą modlitwy, w którą każdy może się włączyć poprzez śpiew. Są to zazwyczaj zdania w różnych językach, często po łacinie i po francusku, które przez wielokrotne powtarzanie przechodzą z głowy aż do serca. Niektóre śpiewy, swoim wielogłosowym charakterem, przypominają o wspólnocie i jedności Chrześcijan, do której dążą bracia.
Historia Taizé zaczyna się głęboko w sercu jej założyciela. Brat Roger przez całe życie wierzył w zjednoczenie się chrześcijan. Skarb wiary otrzymał od swojej rodziny- protestantów. Pałał jednak wielką sympatią do katolicyzmu i udało mu się dokonać osobistego pojednania z Kościołem Katolickim, nie zrywając jednocześnie z tradycją swoich przodków. Obecnie Taizé skupia się na tym, co łączy, nie na tym, co dzieli. Podstawowym punktem wspólnym jest wiara w obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie. Można zatem spotkać tu katolików, niektórych protestantów, a nawet ludzi niewierzących. Wspólnota, od czasów jej założenia, udziela też pomocy uchodźcom. Obecnie bracia opiekują się grupą Muzułmanów z Sudanu.
Codzienny program skonstruowany jest wokół modlitwy. Trzy razy dziennie dzwony na wieży biją i zwołują wszystkich do kościoła, gdzie setki ludzi siadają obok siebie na podłodze i chwalą Pana w ciszy i śpiewie. Oprócz modlitwy są wspólne posiłki oraz grupy dzielenia się. Każdy uczestnik ma też trochę obowiązków (np. gotowanie, sprzątanie), dzięki którym umożliwia funkcjonowanie wspólnoty. Posiłki, które jemy, są bardzo proste- na śniadanie jest bułka, kawałek masła i czekolada, obiad również niezbyt obfity, lecz sycący. Prostota, którą dzielą wszyscy, pozwala zintegrować się ze sobą, a także otworzyć uszy na Słowo Boga.
Taizé przypomina mi coś na wzór mostu między wyznaniami dla wielu osób, także tych poszukujących. Jest również tym pierwszym stopniem na schodach do nawrócenia. Brata Rogera cechowało wielkie zaufanie do drugiego człowieka. Bracia obecnie nie stawiają się w roli duchowych mistrzów, lecz w roli słuchaczy. Jest to niezwykle ważna i podstawowa postawa, która buduje zaufanie młodych do Kościoła i Jezusa. Po każdej modlitwie wieczornej bracia czekają, żeby słuchać, a młodzi ustawiają się w kolejki.
Wielu ludzi doświadcza pewnej przemiany. Przyjeżdżają tu od lat, by pobyć z samym sobą i z Bogiem – kiedyś oczarowani wspólnotą i międzynarodową przygodą, teraz doświadczają tu spokoju i pojednania. Niektórzy przyjeżdżają na spotkania z pokolenia na pokolenie, wspominając, że kiedyś na Taizé zabierali ich rodzice.
Wspólna modlitwa jest przepięknym doświadczeniem, które każdy powinien przeżyć. Jednak nie można się na tym zatrzymywać. Dla wielu ludzi jest to pierwsze spotkanie z wiarą od wielu lat, o którego owoce trzeba potem regularnie dbać. Uważam, że uczestnictwo w spotkaniach Taizé jest wartościowe również dla osób świadomych swojej wiary i dojrzałych duchowo. Pozwala dostrzec bogactwo wyznań chrześcijańskich oraz zauważyć, że nie jesteśmy sami na świecie. Dzięki spotkaniu możemy umieścić nas w szerszym kontekście, a także spojrzeć dojrzalej na swoją wiarę.
Emil Książczak