erasmusovelove

super przygody czwórki polskich studentów

Uciekamy

Środa. Tramwaje przestały jeździć. Motorniczy wskazał ręką skrzyżowanie pełne ludzi, na którym miałem wsiąść w zastępczy autobus. Część studentów biegła, część zdezorientowana stała na chodniku. Zaczynało kropić. Intuicyjnie i niepewnie wszedłem do autobusu, nie za bardzo wiedząc, w którą stronę mnie zawiezie. Wymieniłem spojrzenie z jedną kobietą. Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. Ruszyliśmy i z nieba popłynęły strugi deszczu. Po wyjściu z autobusu wystarczyło kilka minut, bym stał mokry. Chciałem wyskoczyć tylko na półgodzinne zakupy, a zajęło mi to prawie dwie godziny.

 

Przy bibliotece był wypadek – nieuważny kierowca wjechał pod tramwaj i całkowicie zaburzył system komunikacji miejskiej. Prawdopodobnie biedakowi nic się nie stało. Nie wiem też, czy kiedykolwiek dotrze do niego, że sprowokował do integracji tylu ludzi, którzy codziennie mijają się bez słowa. Motorniczy w pośpiechu wskazywał każdemu drogę, zdezorientowani ludzie rozglądali się wokół, spotykając się spojrzeniami. Dostrzegali siebie nawzajem, ktoś się nawet uśmiechnął. My, jako ludzie, potrzebujemy odrobiny zamieszania, bo dzięki takim zaburzeniom codzienności dostrzegamy, że żyjemy obok siebie i wcale nie musimy być anonimowymi sąsiadami.

Ulewa zgasiła płonącą beczkę, przy której jak zwykle grzały się żółte kamizelki. Na skrzyżowaniach przed Géantem w strugach deszczu biegli ludzie, a wiatr porywał im płaszcze i czapki. Sklepikarze w pośpiechu zwijali dobytek ze straganów. Słyszałem, jak ktoś śmiał się w głos, a ktoś inny do kogoś coś krzyczał. Oberwanie chmury sprawiło, że nie widać było Alp. Rękawy mogłem wyżąć, a prawy but spotkał się z głęboką kałużą. Nie był to bynajmniej powód do narzekania. Chciało mi się śmiać i gdybym nie miał toreb z zakupami, to poskakałbym po kałużach trochę dłużej.

Pytania, jakie słyszę z ust francuskich studentów, są często są podobne. Dlaczego wybrałeś Francję? Dlaczego Grenoble? Co studiujesz? Chcąc nie chcąc, za każdym razem wpadam w schematyczny „smal talk”. To jest mój drugi Erasmus, dlatego czasem wpadam w rutynę w rozmowach z ludźmi. Obecny, jak i poprzedni pobyt (w Hiszpanii) był stosunkowo spontaniczną decyzją. Dopiero gdy opowiedziałem o moich motywach po raz setny, zrozumiałem, że nie mam właściwie innego powodu, by tutaj być, oprócz chęci wyjścia ze strefy komfortu – mój cel to codziennie stawiać sobie wyzwanie, by pójść dalej i nie mieć nawet chwili wytchnienia. To chyba największa zaleta wymian studenckich i najlepsza zachęta dla tych, którzy się jeszcze wahają lub obawiają. Erasmus pokonuje nasze granice oraz bariery. Pozwala nam też popełniać błędy oraz przemoknąć do suchej nitki.

W środę minęły dwa miesiące poranków z widokiem na Alpy. Były poranki spowite mgłą, poranki ze śniegiem i deszczem – nie zawsze widać było góry. Właśnie w momentach takich, jak te, powinniśmy zrobić pierwszy krok – w ciemno, który zabierze nas z naszej strefy komfortu. Może w tej mgle zmokniemy, może znajdziemy czyjeś spojrzenie, a może złapiemy kogoś za rękę.

Copyright © 2013-2024. All Rights Reserved.